Jeszcze raz powracamy do monodramu wystawionego przez Grzegorza Szlangę w restauracji Kuźnia w Tucholi, a to za sprawą recenzji, którą otrzymaliśmy od Jeremiego Musika.
W piątek (19.07) do restauracji Kuźnia przyjechał Grzegorz Szalnga z Chojnickiego Studia Rapsodycznego, ze spektaklem „Uśmiech Dostojewskiego” w reżyserii Stanisława Miedziewskiego, związanego z Teatrem Rondo w Słupsku. Była to pierwsze wystawienie sztuki teatralnejw tej restauracji, po raz pierwszy aktor grał w takim miejscu, a sama sztuka była pierwszy raz grana w Tucholi. Scenariusz „Uśmiechu” opiera się głównie na utworze „Lolita” Vladimira Nabokova jednego z najciekawszych autorów literatury rosyjskiej XX w. Na podstawie tej samej powieści powstał film w reżyserii Adriana Lyne’a z brawurowymi kreacjami Jeremiego Ironsa i Dominique Swain. Nie o filmie, jednak będziemy rozmawiać, a o spektaklu właśnie.
Aktor wcielił się w rolę Humberta – doktora literatury, który opowiada swoją historię rodzącej się miłości do nastoletniej Lolity. Miłości, a przede wszystkim erotycznej żądzy, która pociągała za sobą nie zawsze pozytywne konsekwencje. Grzegorz Szlanga trzymając widzów w pełnym skupieniu, przeistaczał się kolejno w każdego z bohaterów dramatu, prezentując tym samym swój niebywały talent aktorski. Widzowie mogli chwilami się czuć częścią spektaklu, kiedy aktor deklamując kwestię, zwracał się bezpośrednio do wybranych osób z widowni. Niezwykłe były też zmiany tempa akcji spektaklu, w którym obok spokojnej narracji, pojawiały się passusy kipiące wprost emocjami. Dzięki temu widz nie miał możliwości ani na chwilę odwrócić uwagi od akcji.
Nie był to spektakl lekkiej treści, przeciwnie, zmuszał do oceny postawy moralnej bohatera, który czyny swoje motywował szaleńczą namiętnością do Lolity. Z drugiej strony przecież w każdym człowieku rodzą się namiętności i to jak sobie z nimi radzimy, stanowi w dużej mierze to, jakimi jesteśmy ludźmi. Gdzie jest granica między tym co moralne, a tym co powinno być potępiane? Jakie mamy prawo oceniać drugiego człowieka, nie wglądając pierwej w głąb własnych siebie? Spektakl był przede wszystkim eksperymentem, dla restauracji, aktora i widza. Eksperymentem, który za sprawą prześwietnego Grzegorza Szlangi udał się znakomicie i pozostaje nam tylko czekać na kolejne takie spotkania ze sztuką w Kuźni.
Jeremi Musik
Komentarze
comments
Dodaj komentarz