Nowodworek nie jest w stanie przyjąć wszystkich chętnych
Nie dostały się osoby, które szkołę podstawową kończyły ze świadectwem „z paskiem”.
Płacz, rozpacz, zdziwienie – tak rodzice relacjonują reakcje swoich dzieci, gdy dowiedziały się, że nie znalazły się na liście osób przyjętych do Liceum Ogólnokształcącego w Tucholi. To niecodzienna sytuacja. W ostatnich latach, aby dostać się do Nowodworka należało zgromadzić 80 punktów. W praktyce oznaczało to, że szkoła przyjmowała wszystkich chętnych. W tym roku jest inaczej i nikt nie chce dać jasnej odpowiedzi co się stało? Liczbą złożonych podań o przyjęcie do LO w Tucholi zaskoczony jet nawet naczelnik Wydziału Edukacji, Zdrowia i Sportu Waldemar Kierzkowski. Zastanawiali się nad tą sytuacją dyrektorzy wszystkich szkół ponadpodstawowych w Tucholi.
Rodzice absolwentów podstawówek, którzy wybrali Nowodworek, biją na alarm.
Dzwonią do starostwa, szkoły, rozmawiają między sobą. Od poniedziałku (19.07), od ogłoszenia wyników naboru organizują się i szukają wyjścia z sytuacji. Spotykają się z władzami powiatu i pytają jak organ prowadzący zamierza zażegnać ten kryzys.
Do takiego spotkania doszło we wtorek (20.07) w siedzibie władz powiatu. Grupa rodziców spotkała się z naczelnikiem Wydziału Edukacji, Zdrowia i Sportu Waldemarem Kierzkowskim. Mieli nadzieję na spotkanie ze starostą Michałem Mrozem, ale ten uczestniczył w uroczystości zorganizowaną przez Komendę Powiatową Policji z okazji Święta Policji.
Spotkanie rozpoczęła Martyna Olejnik, mama absolwenta szkoły podstawowej i zarazem nauczycielka Nowodworka, odczytując list otwarty skierowany do starosty tucholskiego i podpisany przez zdesperowanych rodziców. Treść listu publikujemy poniżej.
Szanowny Panie Starosto!
Jesteśmy dzisiaj ponownie u Pana w wyniku trudnej dla nas sytuacji. Jesteśmy rodzicami absolwentów klas ósmych, którzy nie zostali przyjęci do Liceum Ogólnokształcącego im. Bartłomieja Nowodworskiego w Tucholi. Jesteśmy przekonani, że doskonale Pan orientuje się w problemach, jakie niesie za sobą kumulacja roczników w roku szkolnym 2022/2023 oraz likwidacja gimnazjów, a także niemal dwuletni okres nauki zdalnej. Chcielibyśmy Panu przedstawić jednak to, jak ta sytuacja wygląda z naszej perspektywy – rodziców.
Sytuacja, w której znalazły się nasze dzieci, nie jest ich winą. Od momentu rozpoczęcia nauki w przedszkolu są poddawane eksperymentom na polu oświaty – spora część z nich poszła do szkoły rok szybciej, a dodatkowo – w trakcie nauki w szkole podstawowej zadecydowano o reformie edukacji, polegającej na likwidacji gimnazjów. W wyniku tych zmian nasze dzieci i my, rodzice, zostaliśmy postawieni w bardzo trudnej sytuacji. Mimo powszechnej wiedzy, że kandydatów do szkół będzie zdecydowanie więcej niż w latach poprzednich, nie zapewniono naszym dzieciom miejsc w szkołach ponadpodstawowych – czy to średnich, czy branżowych.
Nasze dzieci zadecydowały o nauce w tucholskim Nowodworku. Szkoła ta jest jedyną szkołą średnią ogólnokształcącą w powiecie tucholskim. Znajduje się blisko naszych domów i nauka w niej nie wymaga wysyłania dzieci, czasem i trzynastoletnich, do internatów i burs, poza dom. Szkoła jest promowana w środowisku jako „bezpieczna, tolerancyjna szkoła”, w której panuje „przyjazna atmosfera sprzyjająca zdobywaniu wiedzy”. Potwierdzali to znajomi uczniowie z Nowodworka i ich rodzice, artykuły prasowe, media społecznościowe, a nawet Pan Starosta w wypowiedzi udzielonej podczas otwarcia wystawy zorganizowanej z okazji 85-lecia powstania Liceum. Szkoła w tym roku zaproponowała bardzo dobrą, zróżnicowaną ofertę edukacyjną. To tylko przekonało nas, że wybór naszych dzieci jest słuszny.
Zarówno rodzice, jak i dzieci, dokonali wyboru i zdecydowali się na pozostanie na terenie powiatu tucholskiego, w jedynej szkole średniej ogólnokształcącej. Nasze dzieci to humaniści, młodzi artyści, przyszli lekarze, prawnicy, filolodzy, inżynierowie, a także gros osób niezdecydowanych, które chcą dać sobie cztery lata na określenie dalszej drogi zawodowej. To dzieci, które chcą się uczyć i kontynuować naukę na studiach wyższych. I na tej nauce chcą się skupić.
W tej chwili nasze dzieci skupiają się na tym, że nie ma dla nich miejsca w wymarzonej szkole. Koszty emocjonalne, ponoszone w tej chwili przez rodziny, a dzieci zwłaszcza, są nie do oszacowania. Wakacje, które powinny być czasem odpoczynku i przygotowania do nauki, są pełne stresu i smutku, których można było uniknąć, a przynajmniej zniwelować. Każdy z nas mógłby opowiedzieć swoją dramatyczną historię z wczorajszego dnia, kiedy wywieszono listy. To historie lęku o dziecko, o jego przyszłość, powodowane brakiem informacji i konkretów, niepewnością. To opowieści o płaczu w aucie, o krzyku na mamę czy jakąś panią w szkole, o złości, o tym, że dziecko do niczego się nie nadaje, skoro nie dostało się do szkoły, do której w zasadzie w latach ubiegłych przyjmowano wszystkie osoby zainteresowane. W tym roku próg punktowy był nieproporcjonalnie wysoki. W regulaminie rekrutacji na stronie szkoły jest informacja o sugerowanej liczbie punktów – 80.
Dla połowy kandydatów do Liceum Ogólnokształcącego nie starczyło miejsca w szkole, którą nasze dzieci w pełnym przekonaniem wybrały. Zarząd Powiatu w „Informatorze Powiatowym” zapewniał, że „Szkoły ponadpodstawowe Powiatu Tucholskiego mają ofertę dla WSZYSTKICH” oraz że „Bez względu na to, czy wybierzecie liceum, technikum czy szkołę branżową – szkoły powiatu tucholskiego zagwarantują Wam bezpieczeństwo i możliwość rozwoju indywidualnego”. W imieniu rodziców dzieci niezakwalifikowanych do szkoły proszę zatem o potwierdzenie tej deklaracji i zapewnienie, że dla naszych dzieci będzie miejsce w szkołach powiatu tucholskiego.
Naczelnik Waldemar Kierzkowski stwierdził, że powiat nie jest w stanie zagwarantować miejsc dla wszystkich chętnych i nie zarząd powiatu tucholskiego jest autorem reformy oświaty.
Szkoła (LO Tuchola) przygotowała nabór do czterech klas pierwszych. Sugerowana liczba punktów, które miał zdobyć w drodze rekrutacji absolwent szkoły podstawowej wynosiła pierwotnie 80. Ponieważ zbyt duża liczba osób osiągnęła lub przekroczyła ten prób, zdecydowano o jego poniesieniu do 122 punktów. W tej sytuacji do szkoły nie dostały się osoby, które szkołę podstawową kończyły ze średnią powyżej 4,75. Dzieje się tak dlatego, że szkoła punktuje nie tylko świadectwo ale przede wszystkim wyniki egzaminu ósmoklasisty (połowa możliwych do uzyskania punków), 72 punkty można było zebrać za oceny z poszczególnych przedmiotów – różnych w zależności od wybranej klasy. Za świadectwo można był uzyskać maksymalnie 7 punktów.
Nie zdarzyło się do tej pory, aby Nowodworek nie przyjął osoby, która składała podanie o przyjęcie. W tym roku odmówiono przyjęcia ponad 140 osobom. Przyjęto drugie tyle. Sytuacja może się zmienić w czwartek – to dzień, w którym chojnickie szkoły wywieszę listy przyjętych uczniów. Wśród nich mogą być osoby, które składały dokumenty również w Nowodworku. Jeżeli zrezygnują z nauki w Tucholi, zwolnią tym samym miejsce. Oczywiście to nie rozwiąże problemu wszystkich 140 oso, których wyniki znalazły się pod progiem. Waldemar Kierzkowski zasugerował, żeby poczekać do piątku – to ostateczny termin złożenia deklaracji przystąpieniu do nauki w Nowodworku. Kilka osób może się ucieszy, bo dzięki temu zostaną przyjęte do LO. Co zresztą?
– Musicie uzbroić się w cierpliwość – powtarzał naczelnik.
– To odwlekanie problemu w czasie – konstatują rodzice, ale chyba wyjścia nie mają. Poczekają na piątek.
Na spotkaniu pojawił się dyrektor Nowodworka Waldemar Ptak, który potwierdził, że szkoła jest przygotowana na zorganizowanie nauki w piątej klasie pierwszej. To nadal za mało. Szanse na utworzenie szóstej są mizerne, przede wszystkim ze względu na kadrę. Można szukać pomocy wśród emerytowanych nauczycieli, o ile się zgodzą wrócić do nauczania.
Pozostaje jeszcze problem subwencji oświatowej, do której powiat już teraz dopłaca. Z drugiej strony jest obowiązek zapewnienia możliwości kontynuowania nauki. Jak nie LO to może technikum, szkoła branżowa?
– Jak mamy przekonać nasze dzieci do tak radykalnej zmianie? – usłyszał naczelnik w odpowiedzi od rodziców.
O możliwych rozwiązaniach tego problemu rozmawiali dyrektorzy szkół ze starostą na popołudniowym spotkaniu. Efekt tych rozmów poznamy niebawem. Tymczasem naczelnik Waldemar Kierzkowski przyznał, że nikt w starostwie nie spodziewał się takiej liczby chętnych chcących uczyć się w Nowodworku. Jednak fakt pozostaje faktem, że w czerwcu szkoły podstawowe kończyły niemal dwa roczniki (dzieci urodzone w 2007 roku i w 2008 od stycznia do czerwca). A to przesłanka, że do drzwi szkół ponadpodstawowych zapuka więcej osób i złoży podanie o przyjęcie.
Problem, jak się okazuje, nie dotyczy tylko Tucholi i Nowodworka. Podobnie jest w Chojnicach, złożonych podań jest więcej niż przygotowanych miejsc dla pierwszoklasistów. Dochodzą też sygnały z innych miast w Polsce. Być może problem wymaga systemowych rozwiązań, którymi musiano by zająć się na szczeblu centralnym?
Dodaj komentarz