Inny wymiar „patriotyzmu”
„Polska Walcząca” na pomniku Armii Czerwonej.
11 listopada powrócił do kalendarza jako Święto Odzyskania Niepodległości stosunkowo niedawno. Przez wiele lat w powojennej historii Polski oficjalnie to święto nie istniało, „zastąpione” Narodowym Świętem Odrodzenia Polski obchodzonym 22 lipca w rocznicę podpisania manifestu PKWN (1944 r.). Faktycznie dokument zatwierdził i podpisał Stalin w Moskwie. Święto Niepodległości przywrócił Sejm PRL w 1989 roku. Narzucony przez sowietów porządek prawny na wiele lat zdelegalizował nie tylko święto 11 listopada. Uznał za nielegalne konstytucję z 1935 roku i rząd Polski na uchodźstwie.
Środowiska niepodległościowe, działające w PRL w podziemiu przeciwstawiały się władzy ludowej inspirowanej przez Moskwę. Niechęć i wrogość wobec ZSRR i obecnie Rosji jest nadal obecne w środowiskach skrajnie prawicowych. Chęć rozliczenia okresu powojennego przejawia się niejednokrotnie w aktach wandalizmu. Przejawem tego jest chociażby bezczeszczenie licznych w naszym kraju pomników żołnierzy armii czerwonej, która brała udział w wyzwalaniu Polski spod okupacji hitlerowskiej. Sposób, w jaki tego dokonywała budzi kontrowersje i niejednokrotnie sprzeciw. Lecz czy to może być powodem niszczenia pomników? Łączenia z tym aktem wandalizmu symboli takich jak Polska Walcząca?
W Tucholi symbol kotwicy Polski Walczącej pojawił się na pomniku z czerwoną gwiazdą przy ul. Świeckiej. Poniżej nieznani sprawcy (sprawca) napisali „Inka 1946”. „Inka” to tak naprawdę Danuta Siedzikówna sanitariuszka Armii Krajowej, na której władza ludowa wykonała wyrok śmierci 28 sierpnia 1946 roku. Całkowicie absurdalnie oskarżano Inkę o osobisty udział w zastrzeleniu funkcjonariuszy UB i MO podczas starcia koło miejscowości Podjazy z oddziałem Łupaszki, a nawet wydawania rozkazów, pomimo że była jedynie sanitariuszką oddziału. Zginęła na 6 dni przez swoimi 18 urodzinami.
Historie takich osób jak Inka powinny zostać w naszej pamięci. Powinni mówić o tym nauczyciele historii. Powstała sztuka „Inka 1946”, potem film „Ja jedna zginę. Inka 1946” inspirowane życiem Danuty Siedzikówny. To bardziej odpowiednia forma ocalenia od zapomnienia losów osób walczących o niepodległą Polskę niż malowanie haseł na pomnikach.
Dodaj komentarz