Daukszewicz w Tucholi (ZDJĘCIA)
Przyjechał na zaproszenie Miejskiej Biblioteki Publicznej w Tucholi. Jego występ zgromadził tłumy, jak na tucholskie warunki. Dwugodzinny występ upłynął nadzwyczaj szybko. To nie jest tak oczywiste, żeby jeden człowiek potrafił tak zelektryzować publiczność, w tych czasach to nadzwyczaj trudne zadanie. Jemu się udało. Może dlatego, że jak rzadko, ten artysta ma coś do powiedzenia i jest to autentyczne. Nie staje przed publicznością i nie deklamuje wyuczonych tekstów. Opowiada właściwie o sobie, swoich przeżyciach, obserwacjach, spotkaniach z ludźmi, swoim widzeniu świata. A że robi to sprawnie, ze swadą i swobodą, dobrze się go słucha.
Istniała obawa, że w gorącym przedwyborczym czasie, spotkanie poświęcone będzie wyłącznie polityce. Na szczęście ten temat zajął marginalną część owych 120 minut, jakie Krzysztof Daukszewicz spędził na „scenie” w tucholskiej bibliotece. Jak wynika z obserwacji artysty, jego występy oglądają z dużą przewagą ludzie inteligentni i do takich kierował swój występ. Szybko znalazł z widownia tucholską nić porozumienia, stąd dowód, że jego teza okazała się prawdziwą również w Tucholi.
Oklaskiwano zarówno „Meneliki”, czyli barwne opowieści o ludziach z marginesu społecznego, którzy stali się bohaterami dwóch tomów wydanych przez artystę; jak i znane od wielu lat listy do pana hrabiego, ale też śpiewne piosenki, do wspólnego wykonania których namówił bez większego problemu widownię.
Daukszewicz to nie tylko artysta estradowy, jest płodnym literatem, który od lat z powodzeniem wydaje felietony, wiersze i inne formy pisane. Najnowsza pozycja nosi tytuł „Tuskuland”, do nabywania której gorąco zachęcał i to w sobie właściwy „inteligentny” sposób, zaznaczając, że do osiągnięcia niebotycznego poziomu sprzedaży miliona (!) egzemplarzy swoich książek pozostało zaledwie 40 tys. i ma nadzieję, że tę granicę, również dzięki czytelnikom z Tucholi, uda się przekroczyć jeszcze w tym roku. Sądząc po długości kolejki po autograf, która ustawiła się po występie, tucholanie do serca wzięli sobie tę prośbę. Tym bardziej, że większość do podpisu podawała właśnie świeżo nabyte egzemplarze „Tuskulandu”.
Dodaj komentarz