EL-muzyka nad jeziorem w Cekcynie (ZDJĘCIA)
13. edycja Cekcyn Electronic Music Festival za nami. Było różnorodnie, bo pomysłów na muzykę elektroniczną jest tyle, ilu kompozytorów. A fuzje elektroniki z instrumentami akustycznymi wypadły w tym roku zjawiskowo. Piątkowy (17.08) wytęp Marka Manowskiego, który otworzył CEMF zarówno słuchacze, jak i muzycy uznali za genialny. Muzyk zaprezentował absolutną improwizację, w której królował fortepian, dla którego tło służyły dźwięki wydobywane z instrumentów elektronicznych. Najlepszą recenzję nich będzie wypowiedź jednego z twórców el-muzyki: „no i jak po czymś takim wystąpić?”. Okazało się, że można. Pomimo wysoko zawieszonej poprzeczki z zadaniem utrzymania poziomu poradził sobie Tomasz Pauszek. Muzyk nie występował sam, do części utworów zaprosił na scenę kolegów. Utwory ilustrowały fotografie i filmy wyświetlane w tle. Specjalista od muzyki ilustracyjnej wprawił widownię w błogi stan na tyle silny, że część widowni niechętnie opuszczała Ośrodek Kultury w Cekcynie. Pomogła zapowiedź sobotnich koncertów nad jeziorem.
Sobotni (18.08) wieczór nad jeziorem Wielkim Cekcyńskim rozpoczął Przemysław Skuz. I już ten występ był zapowiedzią wielkiego wydarzenia. To nie jest przyzwoite, aby tak grać na uczuciach za pomocą muzyki. Całkowicie legalny odlot. Kolejny wykonawca zabrał widzów w zupełnie odmienny świat. I to jedynie potwierdza, jak bogaty jest świat el-muzyki. Bartosz Ogrodowicz swoim emploi zapowiadał, że „łatwo nie będzie”. Wygląd rasowego „metalowca” istotnie współgrał z tym, co usłyszeliśmy w wykonaniu Bartosza. Scena eksplodowała od ciężkiego metalowego brzmienia. Byli tacy, którzy szukali na niej składu rockowej kapeli. Na niej stał jeden człowiek i oczarował wszystkich.
Jak zawsze przed gwiazdą Festivalu wystąpili gospodarze, czyli Electronic Revival – Marcin i Marcin (Chmara i Grzella). To był jeden z najlepszych ich koncertów. Jak zawsze perfekcja wykonania. I miły dodatek – niezwykła improwizacja w poszerzonym składzie. Do dwójki Marcinów dołączył na perkusji Jacek Pelc.
I wreszcie występ niekwestionowanej legendy muzyki elektronicznej, twórcy SBB, Józefa Skrzeka, któremu towarzyszyli Krzysztof „Puma” Piasecki na gitarach, Wojciech Konikiewicz na instrumentach klawiszowych oraz Jacek Pelc na perkusji. To było szczególne przeżycie, a twórcy CEMF Marcinowi Chmarze powinniśmy podziękować za zaproszenie Józefa Skrzeka do Cekcyna. Właściwie za cały Festival. I co roku pojawia się ten sam dylemat. Skoro taki udana była tegoroczna edycja CEMF, co wymyślić na przyszły rok? I jak co roku obawy okazują się niepotrzebne, co zawsze jest cudownie. A może pierwiastek żeński na scenie?
Dodaj komentarz