Lodowisko i wypożyczalnia łyżew w każdej gminie
Zmienić Orliki na lodowiska?
Chyba nie ma w Polsce gminy, w której dumny z inwestycji wójt czy burmistrz w blasku fleszy nie przecinałby wstęgi oddając do użytku boisko powstałe w ramach rządowego programu Orlik. W filmie „Zróbmy sobie wnuka” główny bohater Maniek Kosela tak tłumaczy dlaczego w kilku bankach wziął wraz z żoną kredyty: „Dawali to bralim”. Trudno oprzeć się wrażeniu, że ta prosta logika nie jest obca samorządowcom. Dawali pieniądze na Orliki to brali. Bez refleksji, czy takie boisko, często kolejne w miejscowości, jest potrzebne, czy będzie służyć młodzieży? Premier Donald Tusk z zamiłowania piłkarzem jest. Czy to jest powodem dla którego Polska jak długa i szeroka ma być usłana sztucznymi murawami boisk? Zdarzyło mi się kiedyś byłemu wiceministrowi od sportu zadać pytanie, czy nie byłoby sensowniej wybudować z części tych pieniędzy hal sportowych? Zakłopotanie, jakie pojawiło się na twarzy człowieka, który siłą rzeczy firmował Orliki wystarczył za całą odpowiedź.
Owczy pęd samorządowców do budowania Orlików, bo w mojej gminie musi być więcej niż u sąsiada, doprowadził do sytuacji, że gminy pozbyły się możliwości inwestowania w inne obiekty sportowe.
Katastrofą był występ piłkarskiej reprezentacji Polski na Mistrzostwach Europy, biało-czerwonych nie zobaczymy też na mundialu. Wstyd i wielka porażka. Zapaść, jaką przeżywa ta dyscyplina sportowa, złe wzorce dla młodzieży to są powody dla których w tej chwili powinniśmy postawić na inne dyscypliny sportu.
Nikt koła nie wynajdzie stawiając tezę, że sukcesy sportowców rozbudzają chęć uprawiania tej właśnie dyscypliny przez dzieci i młodzież.
Jeżeli gry zespołowe to z pewnością piłka ręczna i siatkówka może pochwalić się osiągnięciami. Na mecze bez strachu o własne życie można wybrać się także z dziećmi, których nie zgorszy zachowanie kibiców. Mogą przy okazji nauczyć się hymnu polskiego, dobrej zabawy i kibicowania bez użycia rac, pałek, wyzwisk i ustawek po meczach.
Choć bez śniegu i z dodatnią temperaturą to mamy zimę. Zdobyliśmy, jako Polska, 6 medali na kończących się Zimowych Igrzyskach w Soczi. To jest niewyobrażalny wyczyn. Powód do wielkiej dumy, podziękowań sportowcom, trenerom, całemu zapleczu. Tym bardziej, że medale zdobywali sportowcy, którzy nie są tak hołubieni jak piłkarze niestety. Trenują w warunkach uwłaczających krajowi leżącemu w cywilizowanej bądź co bądź Europie. Niejednokrotnie wydają na to własne pieniądze, bo związek ich nie ma albo nie chce przeznaczyć na tego konkretnego zawodnika. Ktoś na przykład dochodzi do wniosku, że sportsmenka po urodzeniu dziecka nie jest w stanie już nic osiągnąć. Jakież błędne decyzje zapadają zza biurek dobrze opłacanych działaczy.
Dzięki Adamowi Małyszowi mamy program szukania talentów w skokach narciarskich. Na efekty nie trzeba było długo czekać. Dwa medale przywiózł z olimpiady Kamil Stoch. Dzięki Justynie Kowalczyk coraz popularniejsze jest bieganie na nartach. Choć znowu dają o sobie znać układy i partykularne interesy i problem stanowi urządzenie trasy narciarskiej z prawdziwego zdarzenia.
Panczeniści wracają do Polski z medalami we wszystkich kolorach. Gdzie trenują? Na otwartych torach zdani na łaskę i niełaskę aury albo wyjeżdżają trenować na przykład w Holandii. W Polsce tymczasem problem stanowi lokalizacja planowanego toru zakrytego. Walczą Kraków aspirujący do miana gospodarza Igrzysk Zimowych w 2022 roku i Zakopane, które kusi budową najwyżej w Europie położonego toru, który może być dzięki temu i najszybszym torem. Jakaś decyzja zapadnie lecz będzie to decyzja niestety polityczna.
Wracając do gmin. Co powinny zrobić samorządy? Wylewać wodę na boiska. Zakupić łyżwy i je wypożyczać! Zbigniew Bródka tak zaczynał, jego pierwszy trener wiadrami wylewał wodę na szkolne boisko i patrzył jak się rozwija talent naszego złotego olimpijczyka. Czy gminy stać na to? Musi być stać. Paweł Zygmunt, nasz najbardziej utytułowany panczenista mówi, że łyżwy to najtańszy zimowy sport. A teraz jest dobry moment, aby go popularyzować. I nie ma co czekać ma kolejny rządowy program, bo niestety premier Tusk łyżwiarzem nie jest.
Winien jestem jeszcze wyjaśnienie dotyczące Mańka Koseli, który jedynie udawał przed dziećmi, że nabrał kredytów, bo je dawali. Bohater filmu Piotra Wereśniaka zagrał przed dziećmi absurdalną nieroztropność, w rzeczywistości cechowała go nadzwyczajna rozwaga. Czego naszym samorządom życzę, tym bardziej przed zbliżającymi się wyborami. Nie popełnijcie kolejnych błędów mamieni pieniędzmi, żeby jedynym argumentem ich absorpcji nie stało się filmowe powiedzenie „Dawali to bralim”i to nie ważne na co. Zainwestujcie w dzieci i młodzież mądrze.
Piotr Skalski
P.S. W 2011 roku z inicjatywy władz miasta w Tucholi powstała namiastka lodowiska na starym rynku, w tym roku już większe lodowisko urządził OSiR. Tyko żeby jeszcze można było łyżwy wypożyczyć…
Dodaj komentarz