Mówiące kamienie na razie milczą
Mówiące kamienie to projekt realizowany przez tucholskie Starostwo. Wkład samorządu na to zadanie jest niewielki, na poziomie kilkunastu tysięcy złotych, co stanowi kilka procent wartości całego projektu. Ma powstać sieć kamieni, które będą „mówić” o miejscach, które warto odwiedzić. To swoista atrakcja turystyczna, których w naszym regionie nie ma za dużo, poza samą przyrodą. Od lat w samorządach mówi się o potrzebie inwestowania w infrastrukturę turystyczną i niestety tylko mówi. Niewiele w tej kwestii się zmienia. Wymagania podróżujących po Polsce turystów rosną z roku na rok. Dotyczą standardu miejsc noclegowych, atrakcji regionalnych, form aktywnego spędzania czasu. Nie wystarczy wskazać, że w miejscowym muzeum można obejrzeć wystawę ludowych strojów, haftów. Najlepiej, jeżeli w owym muzeum spotkać można panie, które te stroje będą szyły i ozdabiały borowiackimi haftami. Ideałem byłoby, gdyby odwiedzający muzeum mogli spróbować swoich sił w haftowaniu, lepieniu w glinie, czy wyprania koszuli za pomocą tary. Czasy, że wystarczyło pokazać coś „przez szybkę” minęły. Teraz walcząc o turystę należy wykazać się oryginalnością, pomysłowością.
Nie przyciągnie turystów z dziećmi zjeżdżalnia nad jeziorem, z której zjazd nie kończy się w wodzie jeziora i grozi otarciem naskórka, bo szoruje się po suchym plastiku. Tym bardziej, że tak wątpliwa atrakcja jest jedyną na plaży. Wystarczy porównać to z tym, co wykonano nad jeziorem w Człuchowie. To prawdziwy aqua park. I tam w sezonie letnim są tłumy. My możemy poszczycić się rezerwatami, obszarem Natura 2000 (który skutecznie zawęża możliwości poprowadzenia obejścia czy obwodnicy Tucholi), ścieżką rowerową (biegnącą równolegle do drogi wojewódzkiej w niedalekiej od niej odległości); ścieżką wokół jeziora Głęboczek (którą jednak dookoła tego jeziora nie przejdziemy). Można odnieść wrażenie, że dawniej Tuchola generowała większy ruch turystyczny.
Tym bardziej każda inicjatywa uatrakcyjnienia naszego regionu winna być witana z entuzjazmem. A jeżeli realizacja kosztuje nas ułamek wartości całego przedsięwzięcia – nic tylko klaskać. W przypadku „Mówiących kamieni” narasta atmosfera afery, przekrętu, nadużycia. Nawet opozycja w radzie powiatu mówi, że pomysł sam w sobie jest dobry. Zarzucają natomiast, że niewiele wiadomo jak ma wyglądać realizacja pomysłu i dlaczego przetarg wygrała żona jednego z radnych koalicji. I się zaczęło.
Zarząd zbadanie procedury przetargowej przekazał do Urzędu Zamówień Publicznych. Opozycja skutecznie domagała się zbadania przetargu przez komisję rewizyjną rady powiatu. Teraz będziemy mieli dwie opinie w jednej sprawie. Czas pokaże, czy będą zbieżne. Póki co opozycja używa argumentu negatywnego odbioru społeczeństwa. Czy jest on zasadny? Jak opozycja zmierzyła ten nastrój społeczny? Skąd wie, że większość społeczeństwa jest nieprzychylna wynikowi przetargu? Albo powoływanie się na trudną sytuację na lokalnym rynku pracy. Jaki radni widzą związek? Albo jakie rozstrzygnięcie widzieliby radni, które tę sytuację poprawi? Przetarg miał wygrać ktoś bezrobotny, czy firma, która do realizacji projektu zatrudni osoby bez pracy? Takiego nastawienia czy odbioru należało się spodziewać – mówił na sesji radny Piotr Mówiński, podkreślając jednocześnie swoje w tej sprawie zasługi. Okazuje się, że to za sprawą właśnie Piotra Mówińskiego ów projekt miał szansę ujrzeć światło dzienne. Jeżeli tak było , chwała mu za to. Tylko dlaczego teraz torpeduje wykonanie projektu?Czy powodem jest fakt, że przetarg wygrała żona jego oponenta politycznego?
Wielokrotnie podobne sytuacje były nagłaśniane przez media, również ogólnopolskie. Gdyby taki wynik przetargu był prawnie zabroniony, sprawy miałyby swój finał w sądzie. Tymczasem, najczęściej stawały się pożywką dla mediów, które skrupulatnie wykorzystywały temat określając go sensacją.
Czy kiedyś doczekamy się czasów, gdy o odmienności stanowisk między koalicją a opozycją zdecydują względy merytoryczne, nie zaś gierki, przepychanki, animozje, osobiste porachunki? Smutna prawda jest taka, że nie prędko, o ile w ogóle.
1 komentarz