Kocioł Festival 2014 podsumowanie (WIDEO)
Kwintesencja dobrej zabawy. Udane dwa dni muzycznej imprezy. Po raz kolejny Michał Ziółkowski udowodnił, że można wiele, jeżeli tyko się chce. Pierwszy dzień (25.07) – entuzjazm konferansjera wyraźnie udzielał się widowni, tym bardziej, która żywo reagowała na występy muzyków. Pojawiły się różne style i gatunki muzyczne co zawsze jest ryzykowane. Kapryśna i wymagająca (choć impreza nie była biletowana, jak discopolo w tym samym miejscu) mogła przecież opuścić Amfiteatr, wygwizdać wykonawców, w najlepszym wypadku znudzona nieruchomo siedzieć na ławeczkach. Tymczasem to co działo się przed sceną mogło pozytywnie wpływać na samopoczucie Michała. Entuzjazm tłumu rósł z każdą chwilą i bynajmniej nie była to jedynie zasługa spożywanych napojów. Było jeszcze jasno, gdy na scenę wchodził skład 30 daysofline, przed sceną biegały dzieci, dorośli nieśmiało tupali do rytmu siedząc na ławkach. Potem Pchełki z nieco eksperymentalną muzyką czerpiącą garściami z motywów ludowych ciekawie zaaranżowaną i charyzmatyczną wokalistką. Zabawa się rozkręca, gdy trzeci wykonawca rozpoczyna granie w rytmie reggae, roots i dub. Toruński Parassol najwidoczniej ochronił Amfiteatr przed deszczem, który zbierał się nad Cekcynem. Wokalista, który szybko złapał kontakt z publiką, publika, która od razu zareagowała na muzyków i momentami brakowało miejsca przed sceną. I jeszcze piękny gest Michała, który dziękował osobom, które od początku pomagały mu i wspierały przy organizowaniu Kocioł Festiwal.
Nie było chyba nikogo, kto miałby za złe, że i w tym roku pojawiał się Majestic. Sympatyczni muzycy doskonale czują się w Cekcynie, co tylko potwierdza dobrą atmosferę w Cekcynie i to nie wśród odbiorców muzyki. Tuż przed sceną oczywiście w przewadze dziewczyny i panie dla których Majestic miał firmowe koszulki. Pierwszy dzień Kocioł Festival zakończyła burza i deszcz.
Wielki apetyt, jakiego nabrali widzowie wystawiony został na próbę w sobotę (26.07) – koncert drugiego dnia opóźniał się znacznie. Muzycy kazali na siebie czekać prawie godzinę. To opóźnienie miało się okazać brzemienne w skutkach. Pierwsi wykonawcy mieli trudne zadanie, nie dość, że startowali z opóźnieniem to jako pierwsi musieli się zmierzyć ze wspomnieniem, jaki pozostawili po sobie panowie z Majestic. Udało się średnio. Przed sceną pusto. Pojawia się BIX BIT – mieszany skład. Karolina Kuraś – wokal, Aneta Eron – bas, Anna Myszkiewicz – klawisze, flet, wokal, Michał Buhrke – gitara, Mariusz Dorsz – perkusja. I zaczęła się zabawa, zespół porwał tłum. Ponadnormatywnie aktywna ruchowo Anna Myszkiewicz ujęła za serce wszystkich. Zasłużyli w pełni na brawa, którymi oklaskiwano ich występ. Po natomiast niemal w kolejce po autografy ustawili się fani. Dziewczyny podpisywały się na koszulkach, kończynach, plakatach Kocioł Festival. Michał przechadzał się nerwowo i jemu jednemu nie udzielał się entuzjazm. Przejmował się opóźnieniem, tym że gwiazda drugiego dnia jest jeszcze bez próby i trzeba będzie ogłosić dłuższą przerwę, aby Kozak System się „zainstalował” na scenie.
Tymczasem w Amfiteatrze robiło się coraz goręcej. Wydawało się, że nic nie jest w stanie przebić BIX BIT. I to było błędne myślenie. O, jak bardzo. The Stylacja od pierwszych dźwięków nie pozostawiła wątpliwości – to będzie eksplozja energii, muzyczny strzał prosto w serce. Szybkie i bezkompromisowe ska nie pozostawiło nikogo obojętnym. Klawiszowiec The Stylacji „pokonał” Annę Myszkiewicz z BIX BIT (możecie to ocenić oglądając wideo). Nie dziwi, ze koledzy „ochrzcili” go Zwierzak. Michał Ziółkowski, aby ratować ramy czasowe drugiego dnia Festivalu podjął decyzje i skróceniu występów zespołów i rezygnacji z bisów. Gdyby nie to The Stylacja niezeszła by tak szybko ze sceny.
Zarówno BIX BIT jak The Stylację w ciemno można brać pod uwagę kompletując listę wykonawców kolejnych wydań Kocioł Festival.
Pytanie, które towarzyszyło niemal do końca imprezy to jak publiczność przyjmie muzyków z Ukrainy? Kozak System koncertujący w Polsce (grali między innymi w Dolinie Szarloty) pojawił się na zakończenie cekcyńskiego Festivalu. Publiczność cierpliwie czekała aż muzycy przygotują się do występu. To pierwszy niepolski zespół występujący na Kotle. Doskonała zabawa, ciepłe przyjęcie i wszelkie wątpliwości zostały rozwiane. To był dobry pomysł. „Kozacy” bisowali i z pewnością miło będą wspominać koncert w Cekcynie. Podobnie jak i inni wykonawcy, którym zdarzało się mówić, że nie spotkali się do tej pory z takim przyjęciem.
Michale, jak już odpoczniesz i zapomnisz jak wiele nerwów kosztowało przygotowanie festiwalu, możesz zacząć myśleć o kolejnej edycji. To jedna z najlepszych imprez z regionie. Osobiście mam nadzieję, że w przyszłości nie zostaniesz też sam na straży sprzętu 🙂
Dodaj komentarz